Junkers Ju-87 – PAN-cerny KONKURS 1944
-
Ogłaszam moje przystąpienie do konkursu pancernego i uzasadniam to historycznie. Ponieważ mam zamiar reprezentować stronę niemiecką , a moje doświadczenia modelarskie są oparte głównie na lotnictwie wyszperałem z piwnicy archiwalny egzemplarz Małego Modelarza ze Stukasem nr 1/91 i poszukiwałem dowodów udział bombowców nurkujących w bitwie pod Studziankami. Na pierwszy rzut oka mitologia twierdziła, że na tym etapie wojny Niemcy praktycznie nie posiadali już żadnych samolotów zdolnych do walki i byli w stanie jedynie bombardować cywilne obiekty w Warszawie -oczywiście za cichym przyzwoleniem Rosjan. Jednak to nieprawda.
Pierwszy mocny ślad znalazłem w Polsce Zbrojnej , artykuł Piotra Korczyńskiego „Falaise i Studzianki – dwie pancerne bitwy Polaków”. Cytuję autora : ” Przez kolejne dwa dni trwały gwałtowne walki o zlikwidowanie niemieckiego klina. Do 11 sierpnia na pierwszej linii stanął 2 pułk czołgów, który w odróżnieniu od pierwszego działał jako zwarty oddział. Do czołgistów dołączyła piechota zmotoryzowana brygady i inne oddziały sowieckie. Same Studzianki przechodziły z rąk do rąk aż siedem razy. I tak na przykład nad ranem 12 sierpnia grupa bojowa ppor. Władysława Świetany (fizylierzy i 1 kompania 2. pcz) zdobyła Studzianki, ale już po dwóch godzinach 74 pułk grenadierów wyparł Polaków ze wsi. Przed całkowitą zagładą żołnierzy ppor. Świetany ocaliły… niemieckie sztukasy, które omyłkowo zbombardowały i ostrzelały własne czołgi oraz grenadierów. Polscy fizylierzy i czołgiści żartowali, że muszą Göringowi wysłać podziękowanie za ratunek.”
W kolejnym kroku poszukiwań skierowałem się do Skansenu Militarnego Mniszew, gdzie na ich stronie znalazłem zdjęcia pokazujące Ju87 w szyku bojowym, które zamieszczam.
Pozostało ustalić jaki oddział bombowy reprezentował Niemcy pod Studziankami co udało mi się przeszukując niemieckie dokumenty . Był to bezsprzecznie Schlachtgeschwader 1.
Potrzebowałem jeszcze bohatera i w tym celu dotarłem do listy asów bombowych . Na 47 pozycji z wynikiem 35 zniszczonych czołgów jest - Otto Hulsch, który wymieniony jest w całej historii Schlachtgeschwader 1 jako największa strata osobowa w trakcie walk nad Wisłą. Otto Hulsch poległ za swoją ojczyznę 16 stycznia 1945 roku zestrzelony przez Rosjan niedaleko Warszawy. Załączam zdjęcie z niemieckiego archiwum , żeby przybliżyć Wam jego sylwetkę . Zdjęcie znalazłem na stronie feldgrau.com z wykazem wszystkich Stuka-pilotów odznaczonych Krzyżem Rycerskim.
Na dziś to tyle . Mam nadzieję, że komisji sędziowskiej wystarczy to do zakwalifikowania mnie do konkursu. Obiecuję , że będę badania historyczne kontynuował na równi z postępami w budowie modelu. Pozwoli mi to wyzwolić się z mitu o Czterech Pancernych , który mnie zafascynował w dzieciństwie.
-
Przedstawiam koncepcję techniczna sporządzenia modelu JU-87
Decydując się na złożenie Stukasa mamy duży wybór wydawnictw. Dlaczego zamiast wzięcia jakiegoś nowego projektu , komputerowo narysowanego z precyzyjnym malowaniem i pobrudzeniem wybrałem archiwalny MM rysowany analogowo ołówkiem ? Są trzy powody:
- Mojej partnerce bardzo się podobał pustynny kamuflaż z Afrika Korps, ponieważ pasuje do koncepcji wystroju naszego salonu.
- Złożenie muzealnego modelu byłoby dla mnie tym, czym kiedyś było odrestaurowanie zabytkowego Mercedesa W123 popularnie nazwanego „beczką”. Jako młody mechanik samochodowy marzyłem o własnej beczce , ale nigdy nie udało mi się tego marzenia spełnić.
- Składając archiwalną wersję Małego Modelarza muszę się wykazać większymi umiejętnościami modelarskimi , bo wszelkie błędy nie będą mogły się ukryć w powodzi szczegółów , więc jest to dla mnie ogromne wyzwanie.
Wg mnie - techniczne niuanse, które rozstrzygną czy moja realizacja będzie sukcesem, będą następujące :
- Geometria skrzydeł w kształcie kultowego W. Wyzwaniem będzie osiągnięcie idealnej geometrii skrzydeł i zamierzam w tym celu zbudować odpowiedni przyrząd montażowy.
- Wyoblenie osłon goleni . Technologii wyoblania papieru jeszcze nie opanowałem i zamierzam potrenować . Muszę zakupić kule do wyoblania. Jeżeli odniosę jakiś sukces to mam już zakupioną wycinankę - autobus Jelcz „Ogórek” i na nim będę mógł wykorzystać doświadczenie uzyskanie na goleniach Junkersa. Teorię znam , brakuje praktyki.
- Temat najtrudniejszy – kabina . W dawnych prehistorycznych czasach standardem były modele z niebieskimi szybkami bez wyposażenia kabiny pilotów. Niestety na współczesnym polu modelarskim taka „ślepa” kabina jest niedopuszczalna, więc muszę ten problem rozwiązać. Samo wyposażenie kabiny zakupiłem z modelu GPM nr 282. Dużym wyzwaniem będzie wklejenie jej w zupełnie inny system wręg MM i dopasowanie do kadłuba. Co do technologii budowy owiewki to zdecyduję na późniejszym etapie budowy w zależności od posiadanego czasu na dokończenie budowy . Idealnie byłoby zrobić kopyto i wytłoczyć idealny kształt kabiny , ale tej technologii jeszcze nie opanowałem.
Tak więc plan budowy jest . Wystarczających kompetencji jeszcze mi brak , ale pracując jako manager zwykle się podejmuję się zadań do których jestem nieprzygotowany, więc jakoś trzeba sobie radzić ze stresem.
Czas start . Przystępuję do pierwszego zadania jakim jest poradzenie sobie ze starym kartonem . Papier jest totalnie pożółkły i kruchy . Kolor mi się w ogóle nie podoba i do tego karton sprawia wrażenie jakby miał pęknąć przy pierwszej próbie kształtowania.
Bądźcie w kontakcie.
-
Przedstawiam koncepcję techniczna sporządzenia modelu JU-87
Decydując się na złożenie Stukasa mamy duży wybór wydawnictw. Dlaczego zamiast wzięcia jakiegoś nowego projektu , komputerowo narysowanego z precyzyjnym malowaniem i pobrudzeniem wybrałem archiwalny MM rysowany analogowo ołówkiem ? Są trzy powody:
- Mojej partnerce bardzo się podobał pustynny kamuflaż z Afrika Korps, ponieważ pasuje do koncepcji wystroju naszego salonu.
- Złożenie muzealnego modelu byłoby dla mnie tym, czym kiedyś było odrestaurowanie zabytkowego Mercedesa W123 popularnie nazwanego „beczką”. Jako młody mechanik samochodowy marzyłem o własnej beczce , ale nigdy nie udało mi się tego marzenia spełnić.
- Składając archiwalną wersję Małego Modelarza muszę się wykazać większymi umiejętnościami modelarskimi , bo wszelkie błędy nie będą mogły się ukryć w powodzi szczegółów , więc jest to dla mnie ogromne wyzwanie.
Wg mnie - techniczne niuanse, które rozstrzygną czy moja realizacja będzie sukcesem, będą następujące :
- Geometria skrzydeł w kształcie kultowego W. Wyzwaniem będzie osiągnięcie idealnej geometrii skrzydeł i zamierzam w tym celu zbudować odpowiedni przyrząd montażowy.
- Wyoblenie osłon goleni . Technologii wyoblania papieru jeszcze nie opanowałem i zamierzam potrenować . Muszę zakupić kule do wyoblania. Jeżeli odniosę jakiś sukces to mam już zakupioną wycinankę - autobus Jelcz „Ogórek” i na nim będę mógł wykorzystać doświadczenie uzyskanie na goleniach Junkersa. Teorię znam , brakuje praktyki.
- Temat najtrudniejszy – kabina . W dawnych prehistorycznych czasach standardem były modele z niebieskimi szybkami bez wyposażenia kabiny pilotów. Niestety na współczesnym polu modelarskim taka „ślepa” kabina jest niedopuszczalna, więc muszę ten problem rozwiązać. Samo wyposażenie kabiny zakupiłem z modelu GPM nr 282. Dużym wyzwaniem będzie wklejenie jej w zupełnie inny system wręg MM i dopasowanie do kadłuba. Co do technologii budowy owiewki to zdecyduję na późniejszym etapie budowy w zależności od posiadanego czasu na dokończenie budowy . Idealnie byłoby zrobić kopyto i wytłoczyć idealny kształt kabiny , ale tej technologii jeszcze nie opanowałem.
Tak więc plan budowy jest . Wystarczających kompetencji jeszcze mi brak , ale pracując jako manager zwykle się podejmuję się zadań do których jestem nieprzygotowany, więc jakoś trzeba sobie radzić ze stresem.
Czas start . Przystępuję do pierwszego zadania jakim jest poradzenie sobie ze starym kartonem . Papier jest totalnie pożółkły i kruchy . Kolor mi się w ogóle nie podoba i do tego karton sprawia wrażenie jakby miał pęknąć przy pierwszej próbie kształtowania.
Bądźcie w kontakcie.
-
Ja stare MM pokrywam lakierem od strony drukowanej, stary papier fajnie chłonie i jest nieco lepiej ale kształtowac nalezy delikatnie powoli z wyczuciem.
Jak tektura za sztywna to lekko zwilrzam, z wyoblaniem bywa róznie zalerzy na jaki papier się trafi ale generalnie da się :)
Co do kabinki to ja robiłem do corsair ręcznie rysowaną zeby wyglądała jak z tamtych czasów a owiewke dopasowałem z innego wydawnictwa chyba GPM :)
Ja generalnie mam duzy sentyment do starych MM i co jakiś czas wrzucam na mate takie wyzwanie :)
-
Ja stare MM pokrywam lakierem od strony drukowanej, stary papier fajnie chłonie i jest nieco lepiej ale kształtowac nalezy delikatnie powoli z wyczuciem.
Jak tektura za sztywna to lekko zwilrzam, z wyoblaniem bywa róznie zalerzy na jaki papier się trafi ale generalnie da się :)
Co do kabinki to ja robiłem do corsair ręcznie rysowaną zeby wyglądała jak z tamtych czasów a owiewke dopasowałem z innego wydawnictwa chyba GPM :)
Ja generalnie mam duzy sentyment do starych MM i co jakiś czas wrzucam na mate takie wyzwanie :)
-
Z tej wycinanki można zrobić naprawdę fajny model. Tu masz przykład:
http://kartonowki.pl/modele-galeria/model/6548,ju-87-stuka
Co do kokpitu, to podzielam zdanie Kikoa77- ręcznie rysowany i niezbyt skomplikowany chyba lepiej by tam pasował.
Bardzo lubię te "dziadki" z MM-a, więc solidnie trzymam kciuki
-
Z tej wycinanki można zrobić naprawdę fajny model. Tu masz przykład:
http://kartonowki.pl/modele-galeria/model/6548,ju-87-stuka
Co do kokpitu, to podzielam zdanie Kikoa77- ręcznie rysowany i niezbyt skomplikowany chyba lepiej by tam pasował.
Bardzo lubię te "dziadki" z MM-a, więc solidnie trzymam kciuki
-
Co do kokpitu, to podzielam zdanie Kikoa77- ręcznie rysowany i niezbyt skomplikowany chyba lepiej by tam pasował.
Projektowanie kokpitu to jeszcze nie moja liga. Robię postępy , ale muszę się jeszcze dużo nauczyć. To będzie po przerwie dopiero mój szósty model. Tego co kleiłem w młodości to nie zaliczam do portfolio, bo to były inne czasy i wtedy modele były łatwiejsze do sklejenia. Teraz to się drukuje takie rzeczy które dawniej projektantom się nawet nie śniły. Technika poszła mocno do przodu , a modele są teraz bardziej detaliczne.
-
Co do kokpitu, to podzielam zdanie Kikoa77- ręcznie rysowany i niezbyt skomplikowany chyba lepiej by tam pasował.
Projektowanie kokpitu to jeszcze nie moja liga. Robię postępy , ale muszę się jeszcze dużo nauczyć. To będzie po przerwie dopiero mój szósty model. Tego co kleiłem w młodości to nie zaliczam do portfolio, bo to były inne czasy i wtedy modele były łatwiejsze do sklejenia. Teraz to się drukuje takie rzeczy które dawniej projektantom się nawet nie śniły. Technika poszła mocno do przodu , a modele są teraz bardziej detaliczne.
-
Co do kokpitu, to podzielam zdanie Kikoa77- ręcznie rysowany i niezbyt skomplikowany chyba lepiej by tam pasował.
Projektowanie kokpitu to jeszcze nie moja liga. Robię postępy , ale muszę się jeszcze dużo nauczyć. To będzie po przerwie dopiero mój szósty model. Tego co kleiłem w młodości to nie zaliczam do portfolio, bo to były inne czasy i wtedy modele były łatwiejsze do sklejenia. Teraz to się drukuje takie rzeczy które dawniej projektantom się nawet nie śniły. Technika poszła mocno do przodu , a modele są teraz bardziej detaliczne.
Szósty model, to już dużo, a tu nie chodzi o solidny projekt. Wanienka, deska z budzikami, fotele ekipy, drążek sterowey plus orczyk i szafa gra. Buława z masłemA do portfolio zaliczaj wszystko, bo to też doświadczenie. Ja, w swojej galerii mam nawet modele sklejone w pedałbudzie i bardzo je sobie cenię
-
Co do kokpitu, to podzielam zdanie Kikoa77- ręcznie rysowany i niezbyt skomplikowany chyba lepiej by tam pasował.
Projektowanie kokpitu to jeszcze nie moja liga. Robię postępy , ale muszę się jeszcze dużo nauczyć. To będzie po przerwie dopiero mój szósty model. Tego co kleiłem w młodości to nie zaliczam do portfolio, bo to były inne czasy i wtedy modele były łatwiejsze do sklejenia. Teraz to się drukuje takie rzeczy które dawniej projektantom się nawet nie śniły. Technika poszła mocno do przodu , a modele są teraz bardziej detaliczne.
Szósty model, to już dużo, a tu nie chodzi o solidny projekt. Wanienka, deska z budzikami, fotele ekipy, drążek sterowey plus orczyk i szafa gra. Buława z masłemA do portfolio zaliczaj wszystko, bo to też doświadczenie. Ja, w swojej galerii mam nawet modele sklejone w pedałbudzie i bardzo je sobie cenię
-
...Dla upewnienia się zadałem to pytanie przy rejestracji i otrzymałem potwierdzenie , że mogę brać udział w konkursie z malowaniem afrykańskim...
Antti
Dziwnie to będzie wyglądało, konkurs o bitwie pod Studziankami, a tu samolot z Afrika Korps. Ale jak Ci organizator mrugnął przychylnym oczkiem, to działaj i powodzenia
-
...Dla upewnienia się zadałem to pytanie przy rejestracji i otrzymałem potwierdzenie , że mogę brać udział w konkursie z malowaniem afrykańskim...
Antti
Dziwnie to będzie wyglądało, konkurs o bitwie pod Studziankami, a tu samolot z Afrika Korps. Ale jak Ci organizator mrugnął przychylnym oczkiem, to działaj i powodzenia
-
Podjąłem decyzję na temat kartonu . Nie będę wycinał starej wycinanki . Po pierwsze to szkoda, bo archiwalny egzemplarz MM zyskuje codziennie na wartości i przykro go ciąć . Po drugie nie czuję się na siłach kształtować papier sprzed 25 lat. Fachowcy mówią, że jak się pomaluje staroć kaponem to da się to kleić, ale wybrałem jednak inną drogę . Zeskanowałem cały wydruk w maksymalnej rozdzielczości . Rozdzielność wystarczająca do tego, że mi się faktura wydruku zeskanowała. Potem użyłem darmowego programu: GIMP 2.10.34 do obróbki kolorów. Najpierw skorzystałem z opcji /kolory/automatycznie/bilans bieli. Efekt jest natychmiastowy- żółć mi z papieru zniknęła . Ale efekt uboczny był taki że brązowy przeszedł mi w taki bardziej czerwono-brązowy i to skorygowałem bilansem kolorów . Pokrętła jak w starym telewizorze rosyjskie produkcji Rubin, ale metodą prób i błędów przywróciłem brązowy i poprawiłem niebieski . Eksperymentowałem też z chrominacją , ale tego zaniechałem, bo nabłyszczyć model mogę po złożeniu lakierem i nie chciałem przekombinować. Poprawienie kontrastu również nie zmieniało jakości wydruku. Umiar jest wskazany jak ma się opcje których się nie ogarnia do końca. Efekt jest jak widzicie na zdjęciu . Normalnie jakbym starą „beczkę” odebrał prosto od lakiernika. Po tym skorygowałem marginesy i wydrukowałem na papierze 160 oraz na papierze 250. Jeszcze nie wiem co będę ciął, bo stara szkoła modelarska pracowała na kartonie, a nowoczesna pracuje na cienkim. Wyjdzie w praniu co mi bardziej podejdzie . Strachu nie ma, bo jak pójdzie coś nie tak jak trzeba to polecę do drukarni i zrobię dubla. Jestem zachwycony , bo to moja pierwsza robota z programem graficznym i widzę tu duży potencjał do wykorzystania.
Przy okazji popróbowałem bardziej zaawansowanych technik graficznych i poćwiczyłem wklejanie „węża” w wycinankę . „Węża znalazłem na starych zdjęciach z Afrika Korps, dość szybko znalazłem właściwą grafikę do wklejenia. Sam proces cięcia i wklejania jest do ogarnięcia , ale na tym etapie to dla mnie za dużo roboty więc „węża” nie będzie. Zresztą wydaje mi się, że regulamin konkursu zabrania ingerencji w projekt autorski i nie mam zamiaru łamać regulacji. Próbkę pracy zamieszczam, żeby pokazać że nauczyłem się takie rzeczy robić.
Odniosę się jeszcze do kwestii swastyki na ogonie obiektu, bo temat na pewno wybuchnie wcześniej czy później. W sprawie swastyki stoję na stanowisku nadrzędności prawa europejskiego , które zabrania propagowania symboli faszystowskich. I nic mnie w nie obchodzi stanowisko „patriotów” , że „Niemców” należy znaczyć „swastykami na czole” do końca świata. Oryginalny projekt Małego Modelarza swastyki nie zawiera i ja nie będę jej celowo dodawał , chociaż jest to łatwe do zrobienia. W kwestii zgodności historycznej modelu bez swastyki poddaje się wyrokowi komisji sędziowskiej, bez zastrzeżeń.
To tyle na dzisiaj. Zaczynam cięcie. Bądźcie w kontakcie
-
Podjąłem decyzję na temat kartonu . Nie będę wycinał starej wycinanki . Po pierwsze to szkoda, bo archiwalny egzemplarz MM zyskuje codziennie na wartości i przykro go ciąć . Po drugie nie czuję się na siłach kształtować papier sprzed 25 lat. Fachowcy mówią, że jak się pomaluje staroć kaponem to da się to kleić, ale wybrałem jednak inną drogę . Zeskanowałem cały wydruk w maksymalnej rozdzielczości . Rozdzielność wystarczająca do tego, że mi się faktura wydruku zeskanowała. Potem użyłem darmowego programu: GIMP 2.10.34 do obróbki kolorów. Najpierw skorzystałem z opcji /kolory/automatycznie/bilans bieli. Efekt jest natychmiastowy- żółć mi z papieru zniknęła . Ale efekt uboczny był taki że brązowy przeszedł mi w taki bardziej czerwono-brązowy i to skorygowałem bilansem kolorów . Pokrętła jak w starym telewizorze rosyjskie produkcji Rubin, ale metodą prób i błędów przywróciłem brązowy i poprawiłem niebieski . Eksperymentowałem też z chrominacją , ale tego zaniechałem, bo nabłyszczyć model mogę po złożeniu lakierem i nie chciałem przekombinować. Poprawienie kontrastu również nie zmieniało jakości wydruku. Umiar jest wskazany jak ma się opcje których się nie ogarnia do końca. Efekt jest jak widzicie na zdjęciu . Normalnie jakbym starą „beczkę” odebrał prosto od lakiernika. Po tym skorygowałem marginesy i wydrukowałem na papierze 160 oraz na papierze 250. Jeszcze nie wiem co będę ciął, bo stara szkoła modelarska pracowała na kartonie, a nowoczesna pracuje na cienkim. Wyjdzie w praniu co mi bardziej podejdzie . Strachu nie ma, bo jak pójdzie coś nie tak jak trzeba to polecę do drukarni i zrobię dubla. Jestem zachwycony , bo to moja pierwsza robota z programem graficznym i widzę tu duży potencjał do wykorzystania.
Przy okazji popróbowałem bardziej zaawansowanych technik graficznych i poćwiczyłem wklejanie „węża” w wycinankę . „Węża znalazłem na starych zdjęciach z Afrika Korps, dość szybko znalazłem właściwą grafikę do wklejenia. Sam proces cięcia i wklejania jest do ogarnięcia , ale na tym etapie to dla mnie za dużo roboty więc „węża” nie będzie. Zresztą wydaje mi się, że regulamin konkursu zabrania ingerencji w projekt autorski i nie mam zamiaru łamać regulacji. Próbkę pracy zamieszczam, żeby pokazać że nauczyłem się takie rzeczy robić.
Odniosę się jeszcze do kwestii swastyki na ogonie obiektu, bo temat na pewno wybuchnie wcześniej czy później. W sprawie swastyki stoję na stanowisku nadrzędności prawa europejskiego , które zabrania propagowania symboli faszystowskich. I nic mnie w nie obchodzi stanowisko „patriotów” , że „Niemców” należy znaczyć „swastykami na czole” do końca świata. Oryginalny projekt Małego Modelarza swastyki nie zawiera i ja nie będę jej celowo dodawał , chociaż jest to łatwe do zrobienia. W kwestii zgodności historycznej modelu bez swastyki poddaje się wyrokowi komisji sędziowskiej, bez zastrzeżeń.
To tyle na dzisiaj. Zaczynam cięcie. Bądźcie w kontakcie
Ogłaszam moje przystąpienie do konkursu pancernego i uzasadniam to historycznie. Ponieważ mam zamiar reprezentować stronę niemiecką , a moje doświadczenia modelarskie są oparte głównie na lotnictwie wyszperałem z piwnicy archiwalny egzemplarz Małego Modelarza ze Stukasem nr 1/91 i poszukiwałem dowodów udział bombowców nurkujących w bitwie pod Studziankami. Na pierwszy rzut oka mitologia twierdziła, że na tym etapie wojny Niemcy praktycznie nie posiadali już żadnych samolotów zdolnych do walki i byli w stanie jedynie bombardować cywilne obiekty w Warszawie -oczywiście za cichym przyzwoleniem Rosjan. Jednak to nieprawda.
Pierwszy mocny ślad znalazłem w Polsce Zbrojnej , artykuł Piotra Korczyńskiego „Falaise i Studzianki – dwie pancerne bitwy Polaków”. Cytuję autora : ” Przez kolejne dwa dni trwały gwałtowne walki o zlikwidowanie niemieckiego klina. Do 11 sierpnia na pierwszej linii stanął 2 pułk czołgów, który w odróżnieniu od pierwszego działał jako zwarty oddział. Do czołgistów dołączyła piechota zmotoryzowana brygady i inne oddziały sowieckie. Same Studzianki przechodziły z rąk do rąk aż siedem razy. I tak na przykład nad ranem 12 sierpnia grupa bojowa ppor. Władysława Świetany (fizylierzy i 1 kompania 2. pcz) zdobyła Studzianki, ale już po dwóch godzinach 74 pułk grenadierów wyparł Polaków ze wsi. Przed całkowitą zagładą żołnierzy ppor. Świetany ocaliły… niemieckie sztukasy, które omyłkowo zbombardowały i ostrzelały własne czołgi oraz grenadierów. Polscy fizylierzy i czołgiści żartowali, że muszą Göringowi wysłać podziękowanie za ratunek.”
W kolejnym kroku poszukiwań skierowałem się do Skansenu Militarnego Mniszew, gdzie na ich stronie znalazłem zdjęcia pokazujące Ju87 w szyku bojowym, które zamieszczam.
Pozostało ustalić jaki oddział bombowy reprezentował Niemcy pod Studziankami co udało mi się przeszukując niemieckie dokumenty . Był to bezsprzecznie Schlachtgeschwader 1.
Potrzebowałem jeszcze bohatera i w tym celu dotarłem do listy asów bombowych . Na 47 pozycji z wynikiem 35 zniszczonych czołgów jest - Otto Hulsch, który wymieniony jest w całej historii Schlachtgeschwader 1 jako największa strata osobowa w trakcie walk nad Wisłą. Otto Hulsch poległ za swoją ojczyznę 16 stycznia 1945 roku zestrzelony przez Rosjan niedaleko Warszawy. Załączam zdjęcie z niemieckiego archiwum , żeby przybliżyć Wam jego sylwetkę . Zdjęcie znalazłem na stronie feldgrau.com z wykazem wszystkich Stuka-pilotów odznaczonych Krzyżem Rycerskim.
Na dziś to tyle . Mam nadzieję, że komisji sędziowskiej wystarczy to do zakwalifikowania mnie do konkursu. Obiecuję , że będę badania historyczne kontynuował na równi z postępami w budowie modelu. Pozwoli mi to wyzwolić się z mitu o Czterech Pancernych , który mnie zafascynował w dzieciństwie.