K-278 Komsomolec GPM 396 1/200
-
Witam w nowej relacji Tym razem schodzimy w zimne odmęty morza. Krótka historia Okrętu zamieszczona jest w wycinance i jej autorem jest Maksim Szljujew.
„K-278 "Komsomolec" projektu 685 "Plawnik" (kod NATO - "Mike") był unikalnym okrętem podwodnym z napędem jądrowym. Posiadał supermocny tytanowy kadłub i był zdolny prowadzić działania bojowe na głębokości ponad dwukrotnie przekraczającej zwyczajną głębokość zanurzenia okrętów podwodnych. W sierpniu 1984 r. okręt ustalił absolutny rekord zanurzenia wśród bojowych okrętów podwodnych - 1027 metrów. Na swojej roboczej głębokości zanurzenia K-278 był nieosiągalny dla wrogich okrętów podwodnych oraz innych środków przeciwpodwodnych, a także praktycznie nie wykrywalny dla ówczesnych środków hydroakustycznych. Ze względu na swoje parametry K-278 miał spełniać zadania podwodnego stanowiska dowodzenia wszystkich sił podwodnych floty. K-278 służył jako baza dla eksperymentów w dziedzinie zanurzeń głębinowych. Był jednocześnie okrętem, na którym intensywnie ćwiczono marynarzy w warunkach bojowych. W szczególności brał udział w eskorcie strategicznych krążowników podwodnych przenoszących pociski balistyczne (IEADA). Uzbrojenie K-278 składało się z sześciu dziobowych 533-mm wyrzutni torpedowych z urządzeniem szybkiego ładowania. Komplet bojowy składał się z 22 jednostek (torpedy SAET-60M, torpedy z napędem rakietowym RK-55, torpedy superkawitacyjne WA-111 "Szkwał"), strzelanie mogło się dziać na wszystkich głębiach zanurzenia. Nie zważając na obecność jądrowego uzbrojenia, okręt nie był przeznaczony do zadawania ciosów jądrowych na zamieszkałe tereny. Jego głównym zadaniem była obrona przed okrętami podwodnymi przeciwnika - nosicielami pocisków balistycznych. K-278 wchodził w skład 6-ej dywizji 1-ej flotylli Północnej floty i wykonał 3 bojowe patrole. 31 stycznia 1989 roku otrzymał nazwę "Komsomolec". 7 kwietnia 1989 roku podczas powrotu do bazy z trzeciego bojowego patrolu, na neutralnych wodach morza Norweskiego na głębokości 3 80m w siódmym przedziale okrętu nastąpił pożar. Po wykonaniu awaryjnego wynurzenia i przekazaniu sygnału o awarii, załoga przez sześć godzin walczyła z żywiołem. Pożar jednak stawał się coraz potężniejszy i rozprzestrzenił się do sąsiedniego szóstego przedziału. Dodatkowo drugi, trzeci i piąty przedział uległ zadymieniu. Od wysokiej temperatury nastąpiło rozszczelnienie uszczelnień, którego efektem była szybko wdzierająca się woda do przedziałów. Okrętu nie udało się uratować i szybko zatonął na głębokości 1658 metrów. Załodze udało się zwodować tylko jedną tratwę ratowniczą, która została przewrócona przez silny wiatr. Marynarze ponad godzinę znajdowali się w lodowatej wodzie, kiedy na ich ratunek przypłynęła pomoc w postaci bazy przetwórnia "Ołeksij Chlobystow". Tragedia okrętu zabrała życie 42 marynarzy. Większość z ich zginęły nie od ognia, a od wychłodzenia. 27 osób udało się uratować. Za męstwo i pełne poświęcenia działania, przejawione przy wykonaniu służby wojskowej wszyscy 69 członków załogi (42 - pośmiertnie) było odznaczono orderami "Bojowego Czerwonego Sztandaru". Data zagłady K-278 "Komsomolec" została ogłoszona w Federacji Rosyjskiej jako "Dzień pamięci poległych marynarzy floty podwodnej".
Autorem modelu jest Łukasz Fuczek.
A wiec zaczynamy budowę Radzieckiego Okrętu Podwodnego z napędem atomowym. Na początek tradycyjne szkielet wykonałem go z elementów laserowych. Część dziobowa jest bardzo mocno „uwręgowiona” ze względu na ilość elementów składowych nosa podwodnego cygara. Generalnie wręgi są tam gdzie jest połączenie poszczególnych elementów poszycia. Od siebie dodałem wypełnienie w części środkowej ze względu że pewnie podczas budowy na pewno bym powgniatał tak duże puste przestrzenie. Wypełnienie wykonałem ze styroduru. Na chwile obecną szkielet jest wyszpachlowany wstępnie oszlifowany. Dalsze dopasowanie przeprowadzę jak będę miał sklejone poszycie kadłuba. Zastanawiam się nad wypełnieniem jeszcze segmentów ze „stępką” Rozpocząłem również sklejanie poszycia kadłuba Ma trochę nosa i trochę rufy. Elementy pasują do siebie dobrze linie też dość dobrze. Myślę że drobne przesunięcia wynikają z mojej winy. Poszczególne elementy są na razie tylko pozaklejane. Dużo pracy jeszcze trzeba poświęcić nad dopracowaniem połączeń.
Jeżeli ktoś dotarł do końca to dziękuję i cieszę się że jeszcze ktoś czyta a nie tylko obrazki ogląda.
-
Drugi odcinek będzie krótszy, postaram się nie rozpisywać. Poprzednio pisałem ze zastanawiam się nad wypełnieniem szkieletu na całej długości stępki. Doszedłem do wniosku że nie jest to aż tak dużo roboty a może ułatwić późniejsze prace. Dalej dokleiłem kolejne segmenty z przody i z tyłu. Ten najdłuższy element nie jest jeszcze w pełni przyklejony. W sumie do wycięcia i sklejenia zostały mi tylko dwa segmenty poszycia które przykleję do części rufowej. W ten sposób powstaną mi dwie wydmuszki które według mojego zamysłu uda mi się naciągnąć na gotowy szkielet. Dzięki temu będę miał tylko jedno połączenie na szkielecie Czy się uda to zobaczymy. Ostanie zdjęcia przedstawiają nałożone elementy poszycia szkielet. Jak na razie wydaje się że w miarę to pasuje. A dlaczego kleje taka nie inaczej np. zgodnie z instrukcją, bo tak się naumiałem i tak jest mi wygodnie. Dzięki klejeniu w tzw. powietrzu mam dostęp do wnętrza i mogę wygładzić połączenia poszczególnych segmentów. Wygładziłem połączenia elementów które skleiłem poprzednio i z jakości połączeń jestem w miarę zadowolony jednak coś nie do końca jeszcze udało mi się odpowiednio zamaskować połączenia. Dalej będę pracował nad tym.
-
Drugi odcinek będzie krótszy, postaram się nie rozpisywać. Poprzednio pisałem ze zastanawiam się nad wypełnieniem szkieletu na całej długości stępki. Doszedłem do wniosku że nie jest to aż tak dużo roboty a może ułatwić późniejsze prace. Dalej dokleiłem kolejne segmenty z przody i z tyłu. Ten najdłuższy element nie jest jeszcze w pełni przyklejony. W sumie do wycięcia i sklejenia zostały mi tylko dwa segmenty poszycia które przykleję do części rufowej. W ten sposób powstaną mi dwie wydmuszki które według mojego zamysłu uda mi się naciągnąć na gotowy szkielet. Dzięki temu będę miał tylko jedno połączenie na szkielecie Czy się uda to zobaczymy. Ostanie zdjęcia przedstawiają nałożone elementy poszycia szkielet. Jak na razie wydaje się że w miarę to pasuje. A dlaczego kleje taka nie inaczej np. zgodnie z instrukcją, bo tak się naumiałem i tak jest mi wygodnie. Dzięki klejeniu w tzw. powietrzu mam dostęp do wnętrza i mogę wygładzić połączenia poszczególnych segmentów. Wygładziłem połączenia elementów które skleiłem poprzednio i z jakości połączeń jestem w miarę zadowolony jednak coś nie do końca jeszcze udało mi się odpowiednio zamaskować połączenia. Dalej będę pracował nad tym.
-
Oj oj. Widzę że Kurt opanował po mistrzowsku chowanie szkielet w pochwę, znaczy poszycie
. A tak serio ta metoda jest trochę niebezpieczna bo jak się skleja taką rurę bez szkieletu a dopiero potem "wsuwa" w nia szkielet to może sie okazać że taka rura z poszycia ma nieco przełamaną wirtualną oś symetrii i wtedy dopiera zaczyna się rzeźba.
-
Oj oj. Widzę że Kurt opanował po mistrzowsku chowanie szkielet w pochwę, znaczy poszycie
. A tak serio ta metoda jest trochę niebezpieczna bo jak się skleja taką rurę bez szkieletu a dopiero potem "wsuwa" w nia szkielet to może sie okazać że taka rura z poszycia ma nieco przełamaną wirtualną oś symetrii i wtedy dopiera zaczyna się rzeźba.
-
Komsomolec jak wiadomo swój żywot zakończył tragicznie zalęgając w odmętach morza. Mój model jak przystało na wierna replikę pierwowzoru poszedł w jego ślady i żywot swój zakończył w odmętach kosza na śmieci. Sprawdziło się powiedzenie ze lepsze jest wrogiem dobrego. Skleiłem cały kadłub wyglądało to nie najgorzej ale co zawsze może być lepiej wiec zacząłem męczyć połączenia poszczególnych segmentów i zamiast być lepiej było coraz gorzej. Podjąłem taką a nie inną decyzję bo nie mógłbym się na nie go patrzeć. Jak mam się męczyć brnąc na siłę do końca to lepiej będzie kiedyś rozpocząć ten temat od nowa. Wracamy do Kamana.
Ciągu Dalszego nie będzie.
-
Komsomolec jak wiadomo swój żywot zakończył tragicznie zalęgając w odmętach morza. Mój model jak przystało na wierna replikę pierwowzoru poszedł w jego ślady i żywot swój zakończył w odmętach kosza na śmieci. Sprawdziło się powiedzenie ze lepsze jest wrogiem dobrego. Skleiłem cały kadłub wyglądało to nie najgorzej ale co zawsze może być lepiej wiec zacząłem męczyć połączenia poszczególnych segmentów i zamiast być lepiej było coraz gorzej. Podjąłem taką a nie inną decyzję bo nie mógłbym się na nie go patrzeć. Jak mam się męczyć brnąc na siłę do końca to lepiej będzie kiedyś rozpocząć ten temat od nowa. Wracamy do Kamana.
Ciągu Dalszego nie będzie.
Witam w nowej relacji Tym razem schodzimy w zimne odmęty morza. Krótka historia Okrętu zamieszczona jest w wycinance i jej autorem jest Maksim Szljujew.
„K-278 "Komsomolec" projektu 685 "Plawnik" (kod NATO - "Mike") był unikalnym okrętem podwodnym z napędem jądrowym. Posiadał supermocny tytanowy kadłub i był zdolny prowadzić działania bojowe na głębokości ponad dwukrotnie przekraczającej zwyczajną głębokość zanurzenia okrętów podwodnych. W sierpniu 1984 r. okręt ustalił absolutny rekord zanurzenia wśród bojowych okrętów podwodnych - 1027 metrów. Na swojej roboczej głębokości zanurzenia K-278 był nieosiągalny dla wrogich okrętów podwodnych oraz innych środków przeciwpodwodnych, a także praktycznie nie wykrywalny dla ówczesnych środków hydroakustycznych. Ze względu na swoje parametry K-278 miał spełniać zadania podwodnego stanowiska dowodzenia wszystkich sił podwodnych floty. K-278 służył jako baza dla eksperymentów w dziedzinie zanurzeń głębinowych. Był jednocześnie okrętem, na którym intensywnie ćwiczono marynarzy w warunkach bojowych. W szczególności brał udział w eskorcie strategicznych krążowników podwodnych przenoszących pociski balistyczne (IEADA). Uzbrojenie K-278 składało się z sześciu dziobowych 533-mm wyrzutni torpedowych z urządzeniem szybkiego ładowania. Komplet bojowy składał się z 22 jednostek (torpedy SAET-60M, torpedy z napędem rakietowym RK-55, torpedy superkawitacyjne WA-111 "Szkwał"), strzelanie mogło się dziać na wszystkich głębiach zanurzenia. Nie zważając na obecność jądrowego uzbrojenia, okręt nie był przeznaczony do zadawania ciosów jądrowych na zamieszkałe tereny. Jego głównym zadaniem była obrona przed okrętami podwodnymi przeciwnika - nosicielami pocisków balistycznych. K-278 wchodził w skład 6-ej dywizji 1-ej flotylli Północnej floty i wykonał 3 bojowe patrole. 31 stycznia 1989 roku otrzymał nazwę "Komsomolec". 7 kwietnia 1989 roku podczas powrotu do bazy z trzeciego bojowego patrolu, na neutralnych wodach morza Norweskiego na głębokości 3 80m w siódmym przedziale okrętu nastąpił pożar. Po wykonaniu awaryjnego wynurzenia i przekazaniu sygnału o awarii, załoga przez sześć godzin walczyła z żywiołem. Pożar jednak stawał się coraz potężniejszy i rozprzestrzenił się do sąsiedniego szóstego przedziału. Dodatkowo drugi, trzeci i piąty przedział uległ zadymieniu. Od wysokiej temperatury nastąpiło rozszczelnienie uszczelnień, którego efektem była szybko wdzierająca się woda do przedziałów. Okrętu nie udało się uratować i szybko zatonął na głębokości 1658 metrów. Załodze udało się zwodować tylko jedną tratwę ratowniczą, która została przewrócona przez silny wiatr. Marynarze ponad godzinę znajdowali się w lodowatej wodzie, kiedy na ich ratunek przypłynęła pomoc w postaci bazy przetwórnia "Ołeksij Chlobystow". Tragedia okrętu zabrała życie 42 marynarzy. Większość z ich zginęły nie od ognia, a od wychłodzenia. 27 osób udało się uratować. Za męstwo i pełne poświęcenia działania, przejawione przy wykonaniu służby wojskowej wszyscy 69 członków załogi (42 - pośmiertnie) było odznaczono orderami "Bojowego Czerwonego Sztandaru". Data zagłady K-278 "Komsomolec" została ogłoszona w Federacji Rosyjskiej jako "Dzień pamięci poległych marynarzy floty podwodnej".
Autorem modelu jest Łukasz Fuczek.
A wiec zaczynamy budowę Radzieckiego Okrętu Podwodnego z napędem atomowym. Na początek tradycyjne szkielet wykonałem go z elementów laserowych. Część dziobowa jest bardzo mocno „uwręgowiona” ze względu na ilość elementów składowych nosa podwodnego cygara. Generalnie wręgi są tam gdzie jest połączenie poszczególnych elementów poszycia. Od siebie dodałem wypełnienie w części środkowej ze względu że pewnie podczas budowy na pewno bym powgniatał tak duże puste przestrzenie. Wypełnienie wykonałem ze styroduru. Na chwile obecną szkielet jest wyszpachlowany wstępnie oszlifowany. Dalsze dopasowanie przeprowadzę jak będę miał sklejone poszycie kadłuba. Zastanawiam się nad wypełnieniem jeszcze segmentów ze „stępką” Rozpocząłem również sklejanie poszycia kadłuba Ma trochę nosa i trochę rufy. Elementy pasują do siebie dobrze linie też dość dobrze. Myślę że drobne przesunięcia wynikają z mojej winy. Poszczególne elementy są na razie tylko pozaklejane. Dużo pracy jeszcze trzeba poświęcić nad dopracowaniem połączeń.
Jeżeli ktoś dotarł do końca to dziękuję i cieszę się że jeszcze ktoś czyta a nie tylko obrazki ogląda.