S/S Poznań

Ale masz tempo, szok.

Zbyszek001

Radzę sobie jak mogę. Czasami siedzę 6 godzin, czasami 2 godziny. Teraz przeszedłem na część rufową. Jak zwykle usztywniam i wzmacniam co się da, jednocześnie wyposażam część rufową w burty, schodki, pachołki, różne detale i inne takie tam duperele. Jak zwykle, każdą część trzeba dopasować. 

Te rolki do windy to okropna dłubanina. Może lepiej było je z balsy wytoczyć?

Jacek-KP

Tak, masz rację, byłoby szybciej i dokładniej - gdybym taką tokareczkę miał. Niestety, model (jak i pozostałe) powstaje w maleńkim pokoju na małym biureczku, na którym model ledwo się mieści (widać to na załączonym zdjęciu) więc nie mam tu miejsca na dobry sprzęt. Ale nie narzekam!

Sztukmistrz:

Nie robię relingów sam. Po prostu kupuję w wydawnictwie Modelik w cenie 7 zł. za 1 metr.

 Ale faktycznie nie wiem co robiono z pokrywami podczas odsłaniania ładowni. Czy były one odkładane na bok, czy też ściągane w harmonijkę. Nie natrafiłem na fotografie czy opisy tego faktu. Trzeba się nad tym zastanowić. 



Rumak


Wiem, że źródło to raczej ;-) marne, ale bodaj w "Znaczy Kapitan"  K. Borchardta był opis, jak luki ładowni po załadunku zakrywano kolejno kładzionymi deskami, a całość później nakrywano brezentem dla zabezpieczenia ładowni przed wodą. 

Bartko28

Czytałem tę książkę - fajny opis życia marynarza. Porównując opis z książki, to faktycznie, na planach mojego frachtowca pokrywa luków pokazana jest jakby składała się z pojedyńczych zakładanych desek. Muszę się zastanowić jak te pokrywy pokazać na modelu. Na razie prace przy wyposażeniu części rufowej zbliżają się do końca. Założony został ster i śruba 4 - łopatowa. Pokład pokryłem deskami wykonanymi z listka drewnianego o grubości 0,5 mm. Zostały wykonane też elementy sterowania sterem. Teraz zrobię chyba ze dwa dni odpoczynku.  

Teraz został do zrobienia środek statku, czyli śródokręcie. Najpierw muszę rozszyfrować rysunek zestawieniowo - montażowy, a to dlatego, że pokład górny jest pokazany cały, natomiast nie widać specjalnie nadbudówek pokładu dolnego. Do tego linie od pozycji z numerami często gdzieś giną i trudno zobaczyć, gdzie się kończą. To tylko wydłuża czas wykonania, ale myślę, że dam radę. Na początek skleiłem dwie nadbudówki dodając od siebie, szyby w bulajach, poręcze (pomalowany na szaro drut miedziany) oraz wzmocniłem tradycyjnie środek nadbudówek. To się przydaje gdy trzeba docisnąć przyklejana na wierzchu następną przybudówkę. 

..... te zamknięcia ładowni były takie same jak na Sołdku, grube dechy i jeszcze brezent,  który przechodził pomiędzy nimi..... 

Popeczek25
Faktycznie, byłem na Sołdku i jest tak jak piszesz. Pewnie tak zrobię. Po skończeniu modelu zobaczę gdzie jest na to miejsce. Póki co, dokleiłem nadbudówki do dolnego pokładu i wyłożyłem pokład drewnem. Listek drewna ma grubość 0,5mm i imituje podłogę.



Coś nieco podłubałem. Przybyło elementów na górnym pokładzie, przybyło wykładziny drewnianej i trochę relingów. Nadbudówka (sterówka) jest jeszcze bez wykładziny. Dostanie ją, tak jak to było w oryginale S.S. Poznań. 

Odpowiadam:

Zbyszek001 - Dzięki za uznanie. Ja kiedyś skleiłem Sołdka z Małego Modelarza. To była skala 1:200 (został źle potraktowany przez syna kolegi). W wydawnictwie GPM jest Sołdek w skali 1:100, opracowany bardziej szczegółowo niż w MM. Jak odpocznę od "Poznania" to może też go wezmę do mojej stoczni?

 

AndDi - Trapy wykonuję przy pomocy dwóch linijek. Boki trapów przytwierdzone do krawędzi linijek ustawionych równolegle i pomiędzy nie wkładam na klej stopnie. Łańcuch kotwiczny jest barwy brązowej, ale na tle czarnego pokładu w oświetleniu błyszczy jakby był ze złota. Łańcuch jest delikatny i każda próba czernienia go nad palnikiem gazowym kończyła się rozleceniem ogniw. Malowanie nie zdawało egzaminu, bo oczka zalewały się farbą, albo też spływały z łańcucha. Więc na razie jest jak jest i problem ten zostawiam na koniec, bo w modelu łańcuch ten wygląda lepiej niż na zdjęciach.

Popeczek25 - Matka chrzestna ma (w okresie przedświątecznym) już dość tej mojej roboty i pogania do szybkiego zakończenia. A to nie tak szybko, bo zostało jeszcze sporo drobiazgów, relingów, trapów, no i masztów, bomów z olinowaniem. Nie wiem, czy przed świętami to mi się uda. Zobaczymy.

Dzisiaj -  prace przy wykończeniu sterówki, co pokazuję na zdjęciach.

Gotowa sterówka już na swoim miejscu. Przybyło też kilka innych drobiazgów.

No powiem Ci, że przepięknie wygląda.

Czy ta kula na najwyższym pokładzie nie powinna być koloru mosiężnego?

primo

Autor opracowania Ryszard Bones opisuje, że powinna ona być koloru złota. Tak też starałem się dobrać kolor.  Kula jest od strony rufy lekko pod katem ścięta. Wygląda to jak busola, ale autor nie opisuje co to za urządzenie.

No powiem Ci, że przepięknie wygląda.

Czy ta kula na najwyższym pokładzie nie powinna być koloru mosiężnego?

primo

Autor opracowania Ryszard Bones opisuje, że powinna ona być koloru złota. Tak też starałem się dobrać kolor.  Kula jest od strony rufy lekko pod katem ścięta. Wygląda to jak busola, ale autor nie opisuje co to za urządzenie.

Rumak


Hejka, cały ten interes to jest kolumna kompasowa.

Wojok
Tak też się domyślałem. Dzięki za fotkę.
W niedzielę przyszła kolej na szalupy. Jedna z nich jest już sklejona i zamontowana. Doszły dwa trapy, które i tak są mało widoczne. Rufa doczekała się relingu. Po wyschnięciu należy w nim odciąć poprzeczki w miejscach gdzie są polery. No i tak krótkimi skokami posuwam się naprzód. 



Stan na dzień 09.12.2019

W tym modelu występuje 15 szt wlotów powietrza różnych wielkości. Trudno jest jednak osiągnąć idealne obłe kształty tego elementu, sklejając go z kartonu. Jeden wyjdzie lepiej, drugi trochę gorzej. Owszem, można było wykonać 4 kopyta (bo tyle jest wielkości wymiarowych ) i kształtować na nich mokry karton. Można też było zakupić wloty plastykowe od modeli z plastyku... no ale to jest model kartonowy i cała radocha wynika z własnoręcznie wykonanej roboty.  Te wloty pozostaną, gdyż lepszych na obecną chwilę nie zrobię. Przyznam się że zastanawiałem się nad szpachlowaniem i szlifowaniem tego niedużego elementu, ale doszedłem do przekonania, że niewarta skórka za wyprawkę. Więc zostają.

Zbyszku, o tym nie pomyślałem. Wypróbuję ten sposób przy wlotach następnego modelu, gdyż obecnie wszystkie 15 wlotów są mocno przyklejone. Nie chcę ich odrywać, bo mogę uszkodzić pokłady i elementy obok wlotów. Na pewno jednak spróbuję tego sposobu. Może nie być łatwo, bo one w sumie nie są duże - ale przecież trzeba przełamywać bariery!

W sumie nie ma o co kruszyć kopii. Model wykonuję dla własnej przyjemności a nie na wystawę. Wywietrzniki tragiczne nie są - no są jakie są. 

BARTKO: - W swoim archiwum znalazłem szablony do wykonania wywietrzników. Jak starczy czasu spróbuje je lepiej wykonać i jak się da- zrobić podmianę. 

Dzisiaj wykonałem komin. Jest on dość duży, wiec aby wyszedł prosty i bez zagnieceń, trzeba go było wykonać na szablonie. Idealnie przypasowały mi baterie R-14. Trzy sztuki tych baterii okleiłem starym kuponem Toto-Lotka i na nim ukształtowałem komin. Wyszedł prosty i bez zagnieceń. Teraz pozostały do zrobienia tylko dwa maszty z bomami i olinowanie. 

Ja bym te wloty okleił na wikol chusteczką lub papierem toaletowym. A potem potraktował CA lub BCG. I oszlifował. OK masa roboty ale będzie gładko, i efekt morze lepszy.

Znaczy nie twierdzę, że są do kitu. Napisałem odstają od Twego standardu.

Zbyszek001


Nie zdzierżyłem. To mnie męczyło, więc wykonałem nowy wywietrznik metodą, którą mi podsunąłeś. Wyszło elegancko! Żadnych wgnieceń, żadnych nierówności. No ale robota przy jednym wywietrzniku zajęła mi 2 dni. Jeszcze tylko 15 sztuk i będzie komplet! Na zdjęciu tych gładkości wywietrznika tego nie widać, bo czarny kolor jakby maskował jego kształt. Jakoś delikatnie muszę go podmienić. Na fotce obok wywietrznika jest ostatnio zrobiony maszt dziobowy z bomami. Zresztą jest to drugi maszt, gdyż pierwszy, który mi upadł na dywan został nieopatrznie rozjechany kołami mojego fotela. No cóż...

Popeczek25 - niestety nie ma tych elementów w opracowaniu modelu, szkoda bo jest to dość ważny element w wyposażeniu statku. Zanotuję to sobie w notatniku i jak się uda, na koniec dołożę te kule. Bardzo dziękuję za wyczerpujący opis działania kompasu. Mnie się wydaje, że w dobie nawigacji satelitarnej i GPS nic innego już być nie może. Człowiek zapomina, ze ten statek pływał przecież w latach dwudziestych XX wieku. 

  W ogóle jestem w kropce. Zatrzymałem się na etapie masztów, bomów i olinowania. Autor opracowania przewidział białe liny na podnoszenie, opuszczanie i manewrowanie bomami, a czarne liny na wanty oraz podnoszenie i opuszczanie ładunku. Moje nici są albo za cienkie, albo za grube. W normie mam jedynie nici blado-żółte i te nici tymczasowo na próbę zamontowałem na maszcie.... no i nie wiem. Jutro pójdę do pobliskiego Carrefour'a. Jest tam dość duża pasmanteria więc może coś dobiorę. Zamieszczam zdjęcia z masztem, bomem i tymi blado-żółtymi nićmi. ( na zdjęciach widać je jako jaśniejsze) Dodatkowo kilka fotek z zamontowanym kominem i szalupami.

Nici w miarę dobrane więc został ukończony maszt z olinowaniem i bomami. Uzupełniłem również kolumnę kompasową. Wzorowałem się na zdjęciu, które załączył  Wojok.  Musiałem to zrobić po ładnym wpisie Popeczka25 -  wyjaśniającym sprawę kolumny kompasu magnetycznego. Szykowałem się na zwodowanie jednostki przed świętami, ale... ostatnie fotki pokazują obraz jakby tornado przeleciało przez moją stocznię. Wgnieciony komin, urwane wanty i odciągi, spłaszczony wywietrznik, (jeden gdzieś zaginął)... A to tylko moja małżonka przechodziła z talerzykami na tacy. No i jeden latający spodek zaatakował moją jednostkę cywilną z powietrza. Płacze, płacze serce moje żalem, smutkiem, niepokojem. Teraz trzeba naprawiać zniszczenia, więc wodowanie przed świętami chyba nie nastąpi. Raczej na koniec lub początek roku. No cóż...

A to pech.

Może zastosuj zasadę, że kto popsuł ten naprawia

Dobrze, że zrezygnowałeś z żółtej nitki. Ta chyba nie jest za jasna, bo z doświadczenia wiem, że na fotkach często nici beżowe wychodzą jakby były białe.

AndDi


Ja bym z tą zasadą, że kto popsuł ten naprawia, nie ryzykował. A jak wtedy moja piękna strzeli focha, to jak ja sobie w kuchni poradzę?

Widziałem, widziałem i współczułem. Wtedy ręce opadają i z człowieka uchodzi powietrze. Trzeba przeczekać, dzień, dwa i znowu do dzieła. Ja miałem kilka razy takie zdarzenia. Część z mojej nieuwagi, część z przypadku. Trochę się na to uodporniłem i doszedłem do przekonania, że wszystko co się da, należy wzmocnić tekturą. Teraz też. Talerzyk zerwał olinowanie i zmiótł maszt z kominem ale nie dał rady nadbudówce. Odbił się od niej upadł na posadzkę i się rozbił. Cały statek jest mocno wzmocniony wraz z nadbudówkami, które są wręcz pancerne. Wiele razy mnie to uratowało i w tym przypadku również. Zajmuje to co prawda więcej czasu, ale warto to zrobić. Moje zniszczenia da się naprawić. Gorzej jest z czołgami. Kół i  gąsiennic wzmocnić się nie da. To czuły punkt. Jedynie można wykonać powtórnie ze skanu. Mówi się trudno i klei się dalej. Ja dzisiaj szykuję antenę główną na przygotowanym szablonie.

Kurka wodna!... A jednak udało mi się skończyć tę łajbę! Aż się sam dziwię! Teraz muszę tylko wykonać kilka fotografii i... palimy pod kotłem i płyniemy do galerii. Uff... święta wolne od wikolu, kartonu, latających spodków... i takie tam!

Długo się zastanawiałem, czy w ogóle rozpoczynać relację z budowy tego modelu. Chroniczny brak czasu oraz mnóstwo zajęć spowoduje, że relacja może być rozciągnięta w czasie.

Statek S/S Poznań jest jednym z pięciu statków zakupionych w 1927 roku dla nowo powstałego portu w Gdyni. Statki woziły węgiel, rudę, oraz inne sypkie materiały.

Zestaw modelu posiada laserowo wycięte elementy. Duże elementy drukowane cyfrowo z dodatkiem wyciętych elementów. Wycinanka posiada dwa wykonania: z ładowniami lub bez ładowni. Oprócz tego można wykonać jeden z pięciu wariantów: S/S Poznań, Kraków, Katowice, Toruń i Wilno. Różnią się one zabudową na dziobie i rufie. Model jest dość duży: długość 86 cm, wysokość 30 cm, szerokość 12 cm. Model zaprojektował pan Ryszard Bones a wydało go GPM nr: 3/2015.

Jak zwykle model montuję na desce montażowej a kleję go klejem Wikol, który po wyschnięciu bardzo usztywnia kadłub co w przypadku statków jest porządane. Dodatkowo doklejam i usztywniam elementy wręg paskami z brystolu. Wybrałem wersję trudniejszą, z zamontowanymi ładowniami. Zobaczymy co z tego wyjdzie.

 

Rezultaty 20 - 40 z 42 pozycji
Udostępnij publikację:

Dodany przez Rumak

Rumak
Jestem klubowiczem od 2011-11-27