Zainspirowany Syrenką, postanowiłem dla odmiany skleić samochód. Wybór padł na darmowe opracowanie w skali 1/18 dostępne w internecie. Zobaczyłem wykonany przez modelarza z Rosji model i postanowiłem go poprawić i wykonać. Najpierw zmieniłem kolor samochodu na czerwony (w oryginale biały). Po wydrukowaniu i zaczęciu pracy okazało się ,że o ile części są opracowane dość dokładnie, to sam szkielet pojazdu to jakaś wielka pomyłka!. Autor powymyślał tysiące sklejek, zamiast 2 pudełka na których montowana jest karoseria. Robiłem pierwszy raz tak jak wymyślił to autor - tragedia. Elementy karoserii zapadają się do środka i brak oznaczeń ważnych punktów łączenia segmentów , co bardzo utrudnia montaż. Mimo wszystko jakoś zmęczyłem ten kadłub. Byłoby fajnie, ale chciałem uzyskać połysk na karoserii, więc pomalowałem wstępnie caponem (pędzel). Było OK. Następnie po wyschnięciu pomalowałem lakierem nitro błyszczącym i tez było OK, ale zostały widoczne smugi od pędzelka. Miałem samochodowy lakier bezbarwny w sparayu, zrobiłem próbę i wydawało mi się,że będzie bardzo dobrze,bo uzyskałem ładny połysk na karoserii. Zachęcony takim efektem prysnąłem tym lakierem i na drugi dzień okazało się,że można model wyrzucić. Położyłem za dużo lakieru w sprayu i porobiły się białe plamy tam gdzie go było za dużo. Ten opis ku przestrodze w takich eksperymentach. Zawziąłem się na ten samochód, bo zanosi się na fajny model, i zbuduję go jeszcze raz. Może uda mi się odzyskać przynajmniej siedzenia i reflektory oraz kabłąk( koła ocalały bo z nimi czekałem na koniec karoserii) a szkielet zmienię całkowicie po swojemu, tym bardzie ,ze wiem już co jest nie tak jak powinno. Załączam fotki i proszę o radę fachowców od malowania jak poźniej uzyskać ładny połysk na karoserii.
Jacku, moim zdaniem to nie kapon jest winny, tylko za szybko i za dużo położyłem tego lakieru w sprayu. Kiedyś malowałem akrylowym i było dobrze, jest oparty na wodzie i taki jak mleko , ale później robi się przezroczysty i ma ładny połysk. Wadą jest to,ze karton go pije i na większych powierzchniach lubi się pofałdować. Dlatego próbowałem inaczej i tak wyszło jak wyszło.
Sławomir dobrze napisał,bo kaponowałem arkusze nie raz i zawsze było w porzadku, bo kapon jest na bazie nitro i zabezpieczy karon przed przedostaniem sie wody, a nie pozostawia smug po malowaniu / Na pewno winą jest ten lakier samochodowy ,którego użyłem, bo choć szybko schnie, to raczej nie nitro. Akrylem malowałem gotowe modele, więc raczej trudno by było użyć żelazka... W każdym razie na pewno można po caponie malować lakierem nitro, tylko trzeba poczekac aż dobrze wyschnie i kłaść nastepną warstwę.Jedyne na co należy uważać to nie malowac gotowego modelu jeśli jest klejony butaprenem, a jeśli już, to pierwsza warstwę trzeba połozyc bardzo ostrożnie bo rozpuszcza butapren.
Jednak ten samochód skleję, bo mi się podoba. Już zacząłem, ale inaczej podchodzę do tematu znając realia poprzedniej wersji.Podklejam newralgiczne punkty, tak aby nic się nie zapadało. Po sklejeniu karoserii pomaluję ją caponem i poczekam aż dobrze wyschnie. Na szczęście udało mi się ocalić fotele , lampy przednie, błotniki i kilka drobiazgów oraz tłumik, bo tam było trochę roboty. Caterham będzie! Przy okazji zmieniłem lekko kolor karoserii na bardziej czerwony, bo wiele zależy od tego jak drukuje drukarka. Chyba będzie lepiej. Teraz niektóre elementy podklejam cienkim kartonem aby się nie zdeformowały. Poprawiam autora, ale niestety ,tak trzeba.
Przepraszam za bałagan , ale tak to jest jak się buduje drugi raz angielski samochód....
Elementy przygotowane. Zrobiłem szkielet po swojemu wzmacniając gdzie się dało i dokładając dodatkowe wręgi.Niektóre elementy ocalały, więc np. fotele zostaną, a co do lamp, to jeszcze się zastanowię, bo są malowane. Może zrobię od nowa, podobnie jak przednie błotniki. Najpierw chcę mieć dobrze zrobioną karoserię. Klejenie drugi raz czegoś ma ta dobra stronę, ze pozwala uniknąć błędów i poprawić to co można a przy okazji czasem wpadnie się na nowy pomysł i całość wygląda lepiej.
W oryginale bok i karoserii to jeden długi element, który trzeba okleić na szkielecie. Jest to bardzo niewygodne, bo nie ma zaznaczonych elementów odniesienia więc rozciąłem go z tyłu na środku żółtego pasa wcześniej zaznaczając na szkielecie środek i już było całkiem inaczej. Każdą część praktycznie trzeba retuszować, ale w tym przypadku sprawę mam ułatwiona bo są tylko 2 kolory ,więc łamiąc wszelkie dobre zasady retuszu uzywam flamastrów. Model i tak pewnie pomaluje a to zabezpieczy przed blaknięciem.
No to ciągnę dalej ten "wózek'. Po usztywnieniu szkieletu pora dokleić elementy karoserii. Trochę z tym było zabawy, ale i tak lepiej wyszło niż za pierwszym razem. Teraz będzie najgorszy etap, tzn, wykonanie i zamocowanie zawieszenia z przodu i z tyłu. O ile z tyłem będzie łatwiej, to przód da popalic, bo tam są teleskopy, sprężyny i półoski a to wszystko trzeba utrzymać we właściwej pozycji. Jakoś dam radę. Na razie kilka fotek.
Model jest na stronie PaperCraftSquare.com w zakładce ( vehicle ). Tam jest 400 stron po kilkanaście modeli na jednej, ale on jest na 38. Tak naprawdę, to wszystko przez tego Rosjanina, który chyba pierwszy wykonał ten model (są zdjęcia na Pintereście). Wlazł mi na ambicję i chcę to zrobić lepiej.
Adaś, tak już dokończę i na razie nie będę malował, a jeśli już to zrobię dokładne próby na wydrukowanej stronie testowej .
Tylne zawieszenie nie sprawiło kłopotów, tym bardziej,że niektóre elementy wykorzystałem z pierwszego modelu. Ważne jest ,aby nacięcia w karoserii do zamocowania zawieszenia wykonać wcześniej przed sklejeniem karoserii, a przynajmniej górnych elementów, bo później można zdeformować sklejone już elementy. Na fotkach przygotowane części do przedniego zawieszenia i przednie błotniki, które robię od nowa bo poprzednie choć dobre , to są malowane i chcę mieć już całość bez malowania.
Widzę,że zainteresowanie na kartonówkach spadło zdecydowanie, choć na pewno jest wielu oglądających lecz nie komentujących. Przydał by się jakiś komentarz, bo sam morduję ten model i czasem mam trochę wątpliwości jak i co. No ,ale będzie dla potomnych. Może komuś się przyda ta relacja. Praktycznie to skończyłem karoserię. Przednie błotniki są, ale zamontuję je na końcu. Teraz pozostało dla mnie najgorsze.. Koła. Moim zdaniem są źle opracowane, i nawet ten,gość , który budował ten model pozmieniał co -nieco. Ja chcę jeszcze lepiej to zrobić, ale przy takim opracowaniu opon będzie ciężko. Może ktoś podsunie jakiś pomysł. Dla relaksu wrzucam 2 fotki świadczące o tym, że Polska też miała aspiracje w tym temacie , ale niestety realia były inne. To czasy Irydy i pokazów lotniczych w Mielcu. Na fotkach moja nastoletnia wtedy córka i szaman w wieku "poborowym" na pasie startowym gdzie odbywały się przejażdżki tym polskim bolidem ... Młodzi modelarze nie pamiętają tych czasów, ale gwarantuję,że przyjdzie taki moment ,że będą wspominać jak to kiedyś bywało....
Pomalutku zbliżam się do końca. Cały dzień robiłem to czego najbardziej nie lubię, tzn. koła. Tym bardziej,że nie mam odpowiedniego narzędzia do wycinania kółek, a bardzo by się przydało. Oczywiście musiałem pozmieniac, bo nie podobało mi się rozwiązanie autora. Przede wszystkim pozbyłem się 1000 sklejek i kleiłem na styk.Zmieniłem felgi i kołpaki oraz je powycinałem, tak aby był widoczny prześwit. Teraz dorabiam wewnątrz tulejki dystansowe i można będzie przymocować koła i przednie błotniki.
I to w zasadzie będzie koniec. Dokleiłem wszystko, ale błotniki przednie dałem jednak malowane z poprzedniego wykonania bo jakoś bardziej "rasowo" z nimi wygląda.Przeliczyłem skalę. Autor podaje 1:16, a faktycznie jest 1:17. W sumie niewielka różnica. Model ma 18 cm długości. Jak na razie nie zdecydowałem sie na malowanie. Muszę do tego "dojrzeć"..